Ten rozdział ma na celu pobieżne upamiętnienie najważniejszych “pierwszych razy” związanych z naszym Bobasem. Do części z nich przypisałam odnośniki, które pozwolą zainteresowanym na pogłębienie tematu.
Pierwsze dziecko urodziłam 13 października roku pańskiego 2020 o godzinie 11:12. Był to mój pierwszy poród (41+5 tc!) i pierwsze cesarskie cięcie. Rezultat pierwszej ciąży. Nie skończyłam jeszcze pierwszego ćwierćwiecza.
Był to też pierwszy raz kiedy wszyscy doświadczaliśmy pandemii: brak wspólnych USG, brak porodów rodzinnych, czasem brak lekarzy czy dostępu do szpitala.
Maluch był pierwszym pierworodnym chłopakiem w tym pokoleniu (liczącym obecnie 10 dzieci). Pierwszy raz dowiedziałam się też na własnej skórze, że ginekolog może źle oszacować płeć dziecka – tym samym można zaczynać ciążę z córeczką, a kończyć z synkiem.
- Młody pierwszy raz zaczął prawdziwie uśmiechać się w listopadzie. Odruchowe uśmiechy posyłał mi już od pierwszego dnia życia.
- Pierwszą solidną kupę (zwaną smółką) walnął jeszcze w szpitalu. Wtedy też pierwszy raz obsikał mnie, przewijak i szpitalną podłogę*.
*Pierwszy raz na jego okazałej kupie poślizgnął się mój Mąż, już w domu.
- W szpitalu spędziliśmy razem trzy dni, ja pięć. Do szpitala przyjęli mnie w niedzielę, rodziłam we wtorek, a wypuścili nas w piątek.
- Malucha pierwszy raz kąpała z nami położna w wiaderku kiedy miał 6dni.
- Żeby uczcić jego pierwszy tydzień życia wyszliśmy na pierwszy spacer w wózku. Odważyliśmy się wyłącznie na kilka okrążeń po ogrodzie.
- Po dwóch tygodniach życia Maluch stracił lwią część kikuta pępowinowego, który stanowił prawdziwą piętę achillesową mojego Męża.
- Mój Syn wygląda jak skóra zdjęta z Ojca; po mnie dostał się mu fascynująco dokładny zegar biologiczny. Jest tak cierpliwy i pogodny, że – gdyby nie moja obecność przy porodzie – podejrzewałabym podmiankę dzieci.
- Całą ciążę miałam objawy odpowiadające tym określanym jako typowe dla danego okresu. Podobnie, Maluch zaliczył kolki czy ciemieniuchę zgodnie z wymogami WHO i Centrum Zdrowia Matki Polki razem wziętymi. Najgorsze problemy z brzuszkiem zaczęły się więc na początku trzeciego tygodnia (dokładnie w nocy rozpoczynającej trzeci tydzień życia), a ustąpiły z końcem drugiego miesiąca dając nam w rezultacie pierwsze spokojne wieczory i pierwsze przespane noce.
- W swoim łóżeczku (dostawce!) Maluch spał już od 4-5 tygodnia życia. Moje przerażenie ewentualnym podduszeniem „dorosłą” kołdrą i SIDS nie pozwalało na nic innego.
- Pierwszy raz główkę dość swobodnie trzymał (opierając się na rękach i leżąc na brzuchu) już w siódmym tygodniu.
- Pierwsze rzetelne aczkolwiek absolutnie nieudane próby raczkowania zaczęły się w ósmym tygodniu: odpychając się o mój brzuch sunął brzuszkiem centymetr po centymetrze po przewijaku z dumnie uniesioną główką. Jak na razie (17 tydzień) do raczkowania nadal nam daleko, choć walka z obracaniem się na bok jest naprawdę zażarta.
- Od siódmego tygodnia walczymy z ciemieniuchą, która objawia się suchą, przypominającą płatki skórą głowy.
- Pierwszy raz Bobas w pełni zaakceptował fotelik samochodowy w roli bujaka (kompletnie odrzucając markowy, napędzany bateriami bujaczek) w dziewiątym tygodniu życia.
- Najbardziej „znamienitym” i „wyczekiwanym” pierwszym razem było pierwsze szczepienie (szczepionka 6w1 i rotawirusy).
- Pierwszy raz Maluch świadomie zrzucił obie skarpetki w 15 tygodniu; wtedy też zarobiłam pierwsze pieniądze jako copywriter (uwaga: 2,32 zł!);
- Pierwszy prawdziwy obrót na bok pojawiły się po ukończeniu 4 miesiąca życia.
- Pierwszy (świadomy uśmiech) – Dziadek A.; pierwszy śmiech – urodziny Mamy; pierwszy obrót na bok – Babcia B.; pierwszy obrót na brzuch – Babcia C.; pierwsze (bezmyślne) “ma-ma” – Tata i jego rodzice.
- Pierwsza Wielkanoc: Dziadkowie B. i Kąkolewo. Byliśmy poza domem aż cztery dni! Oprócz pierwszej doby i wielkich problemów z zaśnięciem, potem wszystko poszło jak z płatka. Kilka dni przed Wielkanocą było 20 stopni i pierwsze wyprawy na piknik nad jeziorem. Dzień po Wielkanocy sypał śnieg z gradem. Cóż, kwiecień-plecień… .
- Jednym z ważnych wydarzeń w życiu młodego człowieka są wizyty w Ikea i Castoramie. Nasz Dzieć odbył swoje w wieku 5 miesięcy. Wiemy: wstyd, że tyle z nimy czekaliśmy.
Pierwsze dźwięki:
1) od początku płacz („neee” na mleko i „aja aja” na ból/dyskomfort, gdzie brzmiał jak mały dżokej płaczący za swoimi konikami);
2a) od 4-5 tygodnia dźwięki zwane głużeniem takie jak „ajaa”, „ałaa”, „abuu”;
2b) równolegle do głużenia albo nawet ciut wcześniej pojawiło się radosne „pochrumkiwanie” gdy liczył na dostawienie do piersi bądź na przewijaku, przy zakraplaniu noska czy wygrzebywaniu smarków;
3) w okolicy trzeciego miesiąca pojawiło się buczenie połączone z radosną produkcją bombelków ze śliny i takie pseudosylaby jak „laa”;
4) w czwartym miesiącu Maluch strasznie pluł. Gaworzył też mówiąc “grr” i “bziu”.
4) w piątym miesiącu zaczęły się takie (bezmyślne) zbitki jak „da”, “mam”, “mama” czy “mamable”. Dzieć bardzo operował językiem. Ograniczył produkcję śliny, ale wystawia i zakrzywia język, jak żyrafa. Często próbował też mówić z wywalonym jęzorem.
Pierwsze spotkania:
Dziadkowie B. spotkali się z nim kiedy Maluch miał 2 tygodnie. Rodzinka P. gdy miał 3 tygodnie, podobnie ciocia T. i cała rodzina J. Rodzinka I. pojawiła się gdy miał ich 7.
W 12 tygodniu odwiedzili nas pierwsi znajomi spoza rodziny, znani jako M&Ms (tak, ja te cukierki). W 13 tygodniu do grona znajomych dołączyło małżeństwo M. na których to ślub dotyczyłam się tak niedawno w 9 miesiącu ciąży.