Bajka o ćmie, która bała się ciemności

Ćmy to nocne kuzynki motyli. Często są przepiękne i ruchliwe, odkrywają świat na swoich wielobarwnych skrzydełkach. Niektóre ćmy, tak jak ludzie, są odważne i nieustępliwe. Inne nie ufają swoim możliwościom, więc latają tylko na krótkie dystanse. Nieliczne są zabawne, płatają figle zaginając liście kwiatom i podbierając nektar pszczołom.

A co z ćmami, które paraliżuje wizja nocnych wypraw?

Tu sprawa wygląda krytycznie.

Kto słyszał o delfinie, który wystrzega się wody? Albo o koniu, który nie lubi kłusować? Strachliwe ćmy to prawdziwa rzadkość. Niemniej, mieszkają w naszych ogrodach i na strychach, nie możemy więc ich pomijać.

Drogie Ćmy, z myślą o Waszych lękach i niepokojach, chcemy Wam opowiedzieć niezwykłą historię Waszego kolegi, który przechodził przez podobny kryzys.

Zapraszamy na Apel do Stworzeń Nocnych i Strachliwych.

Nasz bohater, Pan Ćma, miał już swoje lata. Od dawna pracował jako Okrążacz Ulicznych Latarni, czasem dorabiał jako Przelatywacz Przez Rozświetlone Altany. Jednak każdy wieczór był dla niego koszmarem. Wraz z zachodzącym słońcem wzrastał w nim lęk przed ciemnością. Uwielbiał swój dom: niewielki, ale solidny i w dobrej lokalizacji, pozwalał na dogodną obserwację otoczenia. Co wieczór kołdra uwita z liści i mchu zapraszała, by się w niej zagrzebał. Krople deszczu spadające z wyszczerbionych dachówek grały mu rytmiczną kołysankę.

Dlaczego ktoś o zdrowych zmysłach miałby opuszczać ten bezpieczny zakątek?!

Przez lata Pan Ćma zagryzał jednak ćmie zęby, zaciskał ćmie pięści i ruszał na spotkanie z mrokiem. Z utęsknieniem patrzył na zegarek, czekając na wschód słońca. Czasem koledzy z pracy zapraszali go na urodziny, a koleżanki proponowały urokliwe spacery po parku. Jednak Pan Ćma zawsze odmawiał, dodając:

Skąd wiesz, co czai się w ciemności?

Każdego ranka, z wybiciem końca zmiany leciał do domu, omal nie łamiąc sobie skrzydeł. Zatrzaskiwał drzwi, naciągał na głowę koc i pogrążał się w błogiej ciszy. Tylko on, sam, bez zagrożeń.

Pewnej nocy, w trakcie obowiązkowego patrolu, zauważył cień. Na chwilkę wszystko w nim zamarło, a z przerażenia skostniały mu palce. Jednak po chwili zebrał się na odwagę i poleciał sprawdzić, co za potwór ukrywa się w mroku.

  • Puk, puk! Jest tam ktoś? – zawołał Pan Ćma.

Wydawało mu się, że w ciasnej norce uwitej między drzwiami od garażu, a dębem, kuliła się postać. Słysząc, że ktoś nadlatuje, istota musiała ukryć się pod zbutwiałymi liśćmi.

  • Co się dzieje? Boisz się wyjść na dwór? – zapytał przyciszonym głosem Pan Ćma.

Odpowiedziała mu cisza. Przysunął się nieco bliżej wejścia do norki, oparł o pień dębu i zaczął opowiadać.

  • Wiesz, ja też nie lubię być poza domem, zwłaszcza po ciemku. Spójrz, ten liść po prawej wygląda jak groźny złoczyńca. A ta taczka z tyłu ogrodu może ukrywać setki strasznych rzeczy.

Istotka nadal nie wyszła z ukrycia. Pan Ćma westchnął i dodał.

  • Ale wiesz co? To tylko liść i tylko taczka. W nocy wszystko wygląda inaczej. To przecież ten sam piękny ogród, w którym w dzień pracują motyle!

Zmotywowany swoją płomienną mową Pan Ćma odepchnął się od drzewa i obleciał je dookoła.

  • Widzisz? Nocne powietrze jest całkiem przyjemne!

Po kilku okrążeniach przysiadł na skraju norki. Jego twarz nabrała żywszych kolorów. Uśmiechnął się nieśmiało.

– Szczerze mówiąc bez ciebie nie byłbym taki odważny. Może spróbujemy razem pokonać nocne zmory?

Nadal nie doczekał się odpowiedzi. W końcu, rozochocony brawurowym lotem i nowymi przemyśleniami, wszedł do środka wąskiej norki. Była dużo płytsza, niż zakładał. W jej kącie spostrzegł coś, co przykuło jego uwagę, gdy ją mijał po raz pierwszy, podczas patrolu.

Okruch lustra.

A więc postać, z którą rozmawiał, musiała być jego zniekształconym odbiciem. Cały ten czas był sam. To znaczy, że w pojedynkę stawił czoła ciemności!

Jakie wnioski płyną z przygód Pana Ćmy?

W mroku czają się przede wszystkim nasze lęki.

Od tej nocy Pan Ćma starał się w pełni korzystać z nocnych wycieczek. Odbył podróż do każdego z rogów ogrodu. Nauczył się nazw wszystkich ziół rosnących w ceglanych doniczkach. Plotka głosi, że nawet zaprzyjaźnił się z psem, który strzegł domu!

Pamiętajcie!

Trochę rozsądku i spokój rozpędzają mrok znacznie lepiej, niż lampy i latarki. W dodatki są zawsze pod ręką!

Dodaj komentarz