Bajka o Pawiu, który gubił pióra

W świecie ludzi zazwyczaj to panie stroją się bardziej od panów.

Mamusie szyją kolorowe suknie, a Tatusiowie zadowalają się koszulkami i znoszonymi jeansami. Podobnie, dziewczynki przebierają się za księżniczki, a chłopcom wystarcza drewniany miecz i kawałek tektury, pełniący funkcję tarczy.

W królestwie zwierząt często to panowie są przyozdobieni kolorowym futrem, pięknymi piórami czy zachwycającymi łuskami. To ich metoda, żeby pokazać swoim koleżankom i przyjaciółkom, że są interesujący i warci uwagi.

Musicie wiedzieć, że w lasach czy dżunglach ciężko wykonać imponujące sztuczki na deskorolce czy nauczyć się grać na gitarze. Dlatego kaczory czy bażanty bardzo dbają o swój wygląd.

Na pewno wiecie też czym są pawie. To niezwykłe, kolorowe ptaki, które często spacerują po ogrodach zoologicznych. Wszyscy znamy ich przepiękne pióra, które mienią się niczym tęcza. Ich ogony wydają się nie kończyć, a one same, pełne gracji, przemierzają wolnym krokiem swoje królestwa.

Jednak nie wszystkie pawie mają takie szczęście

Posłuchajcie:

Pewien Paw obudził się ze znakomitym humorem. Rozpostarł skrzydła i przeciągnął się, ziewając. Zjadł pożywne śniadanie, wygładził pióra i udał się na przechadzkę po zoo, które było jego domem. Wszyscy go uwielbiali, pozwalano mu więc spacerować między zagrodami. Po kilku minutach marszu spotkał kilka wróbli, które ukłoniły się z szacunkiem. Uśmiechnął się pod nosem. „Nie każdy może wyglądać tak dobrze, jak ja” – pomyślał, dreptając z dumą.

Koło klatki papug zdecydował, że pora wracać do domu. Idąc po własnych śladach zauważył, że na ziemi leży jedno z jego pięknych, mieniących się piór. Zaskoczony podniósł je i dokładnie obejrzał. „Musiałem zahaczyć o jakiś konar, kiedy ścigałem się z surykatkami” – powiedział do siebie. Po chwili, za zakrętem, znalazł jeszcze jedno . I kolejne. I następne. Z przerażeniem wyliczył, że zgubił aż sześć piór. SZEŚĆ!

Co się ze mną dzieje? – pomyślał, przerażony

Podbiegł do sadzawki, żeby ocenić straty. Rzeczywiście, jego ogon był znacznie mniej imponujący. Bał się rozłożyć go przy innych zwierzętach, potruchtał więc do swojej klatki. Dopiero gdy miał pewność, że nikt go nie widzi, obejrzał się dokładnie.

Poczuł, jak z przerażania wilgotnieją mu łapy. W piersi łomotało mu serce.

Był szpetny. Odrażający! Obrzydliwy!

Zaczął się gorączkowo zastanawiać. Co teraz?! Może jest chory? Umiera?

Po chwili uspokoił się. Czuł, że tak naprawdę nic mu nie jest. Przecież był młody i nie miał innych objawów. To musiała być zwykła przypadłość, jak łamiące się pazury papug czy stępione kły lwów. Zdenerwowany, zataczał kółka po klatce, starając się niczym nie dotknąć ogona. Bał się, że najmniejszy ruch sprawi, że straci kolejne pióra.

Nie wyszedł już na dwór. Skulił się w najciemniejszym kącie swojego domu i czekał. Był pewny, że opiekujący się nim człowiek zauważy jego straszny wygląd i zdecyduje, jak należy się nim zająć. W końcu zasnął, ostrożnie układając ogon na poduszce z liści.

O świcie całe zoo usłyszało łamiący serce wrzask

Paw stracił swój ogon. Biegał po klatce, przyciskając do piersi smutno zwisające pióra. Nie mógł się uspokoić. Szlochał, przeczesując w myślach wszystkie powody, dla których mogła mu się przydarzyć taka tragedia.

Było mu źle. Czuł się brzydki i nagi. W końcu stracił to, za co wszyscy go uwielbiali!

Paw bez piór. Dobre sobie! Kto to widział!„- mruczał pod nosem – „Tak o nie dbałem! Codziennie je czyściłem i układałem! Zawsze jadłem wszystkie witaminy! Unikałem nadmiernego słońca! Ba, nawet nie bawiłem się z innymi pawiami, żeby nie ryzykować. To wszystko na marne!”

Przez cały dzień czuł się okropnie. Inne ptaki przylatywały, żeby z nim porozmawiać. Kiedy wybrał się w końcu na spacer, wszystkie zwierzęta wychodziły ze swoich dziupli i norek, żeby go rozweselić i pocieszyć. Mówili mu, że to na pewno przejściowe. Zapewniali, że jest piękny nawet bez piór. Prosili, żeby pamiętał o tym, że mnóstwo innych zalet.

Paw nie słuchał. Czuł, jakby zabrano mu całą jego radość, jego PAWIOŚĆ.

Wieczorem, kiedy kładł się już na swoim legowisku, usłyszał rozmowę pracowników zoo:

  • Byłem dzisiaj u Ernesta – zaczął mężczyzna, który się nim opiekował – zauważyłem, że pierwszy raz się pierzy.
  • Biedak – odpowiedziała jakaś kobieta – widziałam, że się tym stresował.
  • Może nie mówmy mu lepiej, że będzie tak co roku! – zaśmiał się mężczyzna.

Po chwili kroki ucichły. Paw był bardzo przejęty tym, co usłyszał. Pracownicy mówili o Erneście, czyli o nim. Wiedział, że tak nazywali go ludzie. Wspominali też o jakimś pierzeniu się. Powtórzył to słowo, upewniając się, że je zapamięta.

Następnego poranka pobiegł do kaczek

  • Posłuchajcie, co to znaczy, że coś się pierze? – zapytał, wpadając do ich zagrody
  • Noo, jak na przykład ludzie mają brudne spodnie albo majtki… – zaczął Kaczor.
  • Przecież mu chodzi o ptaki! – przerwała Kaczka – Paw nie mówi o praniu, tylko o pierzeniu się.
  • Tak, dokładnie o tym! – zawołał, podekscytowany.
  • To inaczej gubienie piór, zwykle raz w roku – dodała Kaczka – z tego, co wiem, pawie pierzą się pod koniec wakacji.
  • Przecież to teraz! – krzyknął Paw – czyli to się będzie ze mną działo regularne? Będę taki brzydki CO ROKU?!
  • Hej! – zawołał Kaczor, żeby uspokoić naszego Przyjaciela – Wiem, że kochasz swoje pióra i że są dla ciebie ważne, ale nie zawsze będziesz wyglądać doskonale. Czasem będziesz się czuć trochę gorzej z samym sobą i to też jest w porządku.

Paw westchnął smutno, siadając gołym kuprem na ziemi.

  • Ale teraz nie czuję się sobą – powiedział – nie lubię takiego siebie.
  • Rozumiem – odpowiedziała Kaczka – ale to tylko czasowe. Na wiosnę urosną ci nowe pióra! Wiesz, że nasza Słonica jest w ciąży od ponad roku? Codziennie mówi, że czuje się gruba i brzydka. A ryś Ryszard stracił swoje piękne wibrysy. Biedak traci bez nich równowagę.
  • Moja najdroższa żona co roku płacze, że nie może latać – dodał Kaczor – po pierzeniu się musimy człapać, bo nasze skrzydła nie są w stanie nas unieść.
  • Och, nie musiałeś tego mówić! – speszyła się Kaczka – Ale masz rację. Co roku jest mi przez to bardzo smutno.

Na chwilę się zamyśliła. Nagle potrząsnęła energicznie głową, uśmiechnęła się i usiadła obok Pawia.

  • Ale wiesz, co jest najlepsze w takim trudnym czasie? – zapytała.
  • Nie mam pojęcia – odpowiedział Paw.

To wszystko minie. Nic nie trwa wiecznie – uśmiechnęła się Kaczka

Paw od razu poweselał. Podziękował kaczkom za rozmowę i poszedł na spacer, z podniesioną głową.

To prawda, nie czuł się teraz piękny i majestatyczny. Zwiedzający dużo rzadziej robili mu zdjęcia. Niektóre dzieci śmiały się nawet z jego gołego kupra. Wtedy Paw zamykał oczy i wyobrażał sobie piękne, wiosenne niebo i powtarzał w myślach:

„Jeszcze trochę czasu i znów rozwinę skrzydła”

Dodaj komentarz