Często nie doceniamy tego co otacza nas na co dzień. Zapominamy, że zwykły karton mleka leżący w lodówce wymagał tygodni pracy od rolnika, mleczarza, producenta opakowań czy samej krowy. Wydaje się nam, że prąd samoistnie płynie w naszych odkurzaczach i czajnikach, a ubrania cicho szyją się na dnie szaf.
To nieprawda.
Każde osiągnięcie to czyjaś zasługa. To efekt poświęcenia, ciężkiej pracy i zaangażowania. Na co dzień łatwo przeoczyć te niesamowite sukcesy ludzkości. Niektórzy równie gładko zapominają o swoich własnych dokonaniach.
- Dostałam piątkę w szkole? E tam, Marysia ma już trzy szóstki!
- Napisałam książkę? Eh, inni pisarze potrafią tworzyć całe serie!
- Nauczyłam się jeździć na rolkach? Co z tego, wiele dzieci jeździ lepiej ode mnie!
Podkładanie sobie nogi jest bardzo męczącym i smutnym zajęciem. Znałam Kota, który był w tym prawdziwym mistrzem. Choć on pewnie powiedziałby:
Ja mistrzem? Wolne żarty! Moja sąsiadka to dopiero potrafi się zdołować!
Posłuchajcie bajki o Kocie, który chciał być jak woda.
. . .
Kot Zenon przyglądał się swojemu zielonemu wazonowi w białe grochy. Był do połowy wypełniony przejrzystą, chłodną wodą. Futrzak wzdychał pod nosem, przechylając naczynie to w lewo, to w prawo.
– Wodzie jest łatwiej – powiedział cicho – ona pasuje wszędzie.
– Co ty wygadujesz! – zawołał jego przyjaciel, Hubert – woda to takie mokre coś, co z czasem zaczyna śmierdzieć.
Hubert nie był zwykłym gadem. O nie, był żółwiem wodno-lądowym. Znał się więc na akwariach jak mało kto.
– Nie o to mi chodzi – burknął Zenon – woda jest taka… wolna. Jeśli wlejesz ją do kubka to przybiera jego brzuchaty kształt. Gdy przelejesz ją do wanny, nagle robi się całkiem chuda i płaska. W moim koślawym wazonie przypomina gruszkę. Ona pasuje wszędzie, a ja nigdzie.
– Zeniuś – zaczął żółw Hubert – jestem prawie całkowicie pewien, że wodzie jest to całkowicie obojętne. Ona po prostu jest. Nie obchodzi jej czy gdzieś pasuje czy nie.
– Ale mnie obchodzi – krzyknął Kot kładąc łapki na rozgrzanych policzkach.
Ja też chcę w końcu pasować.
Hubert westchnął. Wiedział, co zaraz powie jego przyjaciel. Musicie wiedzieć, że Kot Zenon był prawdziwym wirtuozem w podcinaniu sobie skrzydeł (oczywiście tych metaforycznych, prawdziwych niestety poskąpiła mu Matka Natura).
Kiedy Kot złapał mysz niemal od razu wypuszczał ją zrezygnowany, bo przypominał sobie o swoim kuzynie, który łapał tuzin gryzoni każdej nocy. Gdy wspiął się na najwyższe drzewo w okolicy szybko posmutniał bo wyliczył, że zmarnował na wyprawę pół dnia, które mógł poświęcić na coś innego. Raz w środku nocy sam wygrzebał ze śmietnika kilogram najwyższej jakości szynki. W połowie jedzenia stracił apetyt myśląc o tym, że niektóre koty nie muszą szukać jedzenia. Po prostu je kupują.
I tak mijały dni kota Zenona. Po każdej radości przychodził smutek, a po sukcesie – gorzka porażka. Chciał się dostosować za wszelką cenę.
Żółw Hubert zamyślił się. Po chwili zaczął swoją opowieść:
– Znam kogoś, kto jest równie ważny, jak woda. Jest bardzo mądry i odważny. Kiedy jestem smutny, potrafi zrezygnować te swoich planów, żeby mnie pocieszyć. Kiedy zepsuł mi się filtr w akwarium szybko wygłówkował, jak go naprawić. Dzięki temu moja woda nie zarosła glonami. Jest szaloną osobą ale umie świetnie zachować spokój przy młodych swoich przyjaciół. Raz spakował nas wszystkich na niesamowite wakacje w ogrodzie Państwa Nowaków, a miał na to tylko godzinę… .
– Przestań! – zawołał Zenon – dlaczego opowiadasz mi o kimś świetnym skoro wiesz, że czuję się przez to jeszcze gorzej? Tak, nie jestem taki spontaniczny i miły jak twój znajomy. Masz rację. W życiu nie umiałbym zająć się czyimiś dziećmi czy planować na ostatnią chwilę. Nie jestem też ani odważny ani mądry.
Zdenerwowany krążył po całym pokoju z nastroszonym ogonem. W końcu usiadł ciężko na podłodze:
– Czuję się jeszcze gorzej, niż wcześniej – dodał, zirytowany – Jesteś z siebie zadowolony?!
Zenonie kochany – zawołał żółw – przecież mówiłem o tobie!
Jesteś cudownym przyjacielem, ale czasami straszny z ciebie głuptas. Rozumiem, że czasem porównujesz się z innymi zwierzakami i ludzi. Przyzwyczaiłem się nawet do głazów, lasów czy do wody. Ale żeby zazdrościć samemu sobie? Tego jeszcze nie słyszałem.
Kot zamrugał, zaskoczony. Po chwili pokiwał powoli głową.
– Dziękuję, przyjacielu. Masz rację, czasem straszny ze mnie głuptas.
Żółw przysunął się bliżej swojego ulubionego Futrzaka i poskrobał go pazurkiem po miękkiej łapce.
Wiesz co jest najlepszego w was obojgu? W tobie i w wodzie?
Kot pokręcił głową.
– Jesteście. Po prostu jesteście. Pamiętaj, że reszta to tylko dodatki.