W królestwie zwierząt wataha to grupa przyjaciół lub członków rodziny. Dzięki silnej gromadzie wilki, dziki czy jelenie czują się bezpieczne i kochane. Mówi się, że ludzie są właśnie zwierzętami stadnymi; że żyjąc w pojedynkę usychają i niszczeją.
Czy samotność jest zła?
Absolutnie nie. To czas, gdzie głośno i wyraźnie uświadamiasz sobie, kim jesteś. Dlatego czasem warto pobyć samemu z własnymi myślami.
Opowiem wam o bliskiej memu sercu Wilczycy, która lubiła być sama.
Posłuchajcie.
Wilczyca wiedziała, że jest podporą watahy.
Razem z resztą rodziny dbała o dostarczanie pożywienia, ochronę terytorium i przepływ informacji między członkami stada. Codziennie o świcie patrolowała obszar, który nazywali domem. Potem polowała, by jej młode nigdy nie dowiedziały się, czym jest głód. Czasem odbywała narady z członkami innych watah, by nawzajem uczyć się i wpierać. Wiedziała, że jest ważna. Była skałą scalającą jej rodzinę.
Jej sercem.
Czasem miała wrażenie, że się dusi. Czuła się zmęczona. Nawet sen zdawał się wyczerpywać jej siły. Żyła w ciągłym napięciu, zawsze w centrum nieokiełznanego chaosu. Wiedziała, że bez serca ciało choruje, obumiera. Każdego dnia walczyła więc, kłami i pazurami, by wygładzać wszystkie ostre krawędzie i naprawiać nadwątlone końce. Czuła się częścią każdego, najdrobniejszego wydarzenia.
Była wykończona.
Pewnego dnia postanowiła, że musi zapolować. Nie na zająca, sarnę czy dzika. Zaplanowała zasadzkę na własny smutek.
Gdy członkowie watahy zasnęli, a Samiec Alfa zajął miejsce, z którego mógł patrolować okolicę w razie niebezpieczeństw, wkroczyła w mrok nocy. Nikomu nie mówiła o swoich planach. Bała się, że, tracąc na chwilę swe serce, stado poczuje się słabe i zdradzone. Nie mogła na to pozwolić.
Stąpając ciszej od leśnych żuków uciekła z polany. Gdy była pewna, że nikt jej nie zobaczy, zaczęła biec. Najpierw powoli, walcząc z poczuciem winy. Z czasem przyspieszyła, jakby uciekała od otaczających ją myśli. Gdy chmury rozsunęły się, ukazując sierp księżyca, kłusowała już przez łąkę. Łapy mrowiły ją od szalonego tempa, a płuca rozsadzało zimne, nocne powietrze.
Znała trasę na pamięć. Każde drzewo było dla niej jak stary przyjaciel. Jednak teraz wszystko nabrało nowych kolorów. Adrenalina huczała jej w żyłach, a mroźny wiatr przeczesywał jej futro. Dopiero z dala od watahy zauważyła, jak niezwykle wyglądają chmury. Gorzki zapach ziół niemal powalił ją na kolana. Blask księżyca igrał w jej rozszerzonych źrenicach.
Wracając z wyprawy Wilczyca spotkała członkinię innej watahy. Obie były same. Napotkana łowczyni wyglądała, jakby chłonęła widok każdego źdźbła trawy. W jej oczach tańczyły radosne iskierki. Obie Wilczyce zwolniły na ułamek sekundy i skinęły sobie na powitanie. Żaden szmer nie przerwał absolutnej ciszy, w której się pławiły.
Po godzinie szaleńczego biegu Samica wróciła na swoją polanę. Starsi członkowie watahy nie spali. Powitali ją z wyraźną ulgą.
- Czy wszystko dobrze? – zapytał jeden z samców.
- Jak najbardziej. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Martwiliśmy się. – dodał drugi. – Zniknęłaś w środku nocy, bez słowa.
Wilczyca otarła krople potu zalewające jej oczy. Walcząc ze wstydem wyjaśniła pozostałym wilkom dlaczego opuściła dom. Kiedy zaczęła się jąkać przepraszając, że bezmyślnie opuściła rodzinę, przerwała jej Samica Beta.
- Wataha to ogromny dar. – zaczęła – Dzięki niej czujesz się częścią czegoś większego. Wiem, że jesteś sercem naszej rodziny. To ciężka i odpowiedzialna praca. Pamiętaj, że masz też swoje własne serce. Nikt ze stada nie będzie szczęśliwy, jeśli roztrzaskasz je na kawałki.
Wilczyca uśmiechnęła się nieśmiało. Była opiekunką, strażnikiem, wojownikiem, matką. Czasem w tym wszystkim zapominała, że jest też sobą. Po prostu sobą.
Następnego ranka stado wyznaczyło zmiany, podczas których każdy z jego członków mógł pobyć sam. Wtedy też wilki odbywały wyprawy, polowały albo spały niezmąconym snem. W ich małym królestwie zapanowały radość i spokój.
Po pamiętnych, nocnych łowach Wilczyca wciąż uważała, że jest sercem swojej watahy. Jednak od teraz dodawała w myślach:
Każde serce, by bić mocno i miarowo, potrzebuje powietrza.
Wilczyca za każdym razem uśmiechała się na tę myśl.
Wiedziała, że ciasno otulone żebrami serce skurczy się i zmarnieje. Dlatego też warto czasem stać się na chwilę samotnym wilkiem.
Kto wie, może przy okazji odkrywania świata dowiemy się czegoś o sobie?
.
.
.
.
.
Pozdrawiam z mojej wyprawy samotnego wilka! Auu! 🐺